Początki
Dziś mija rok od naszego przyjazdu do Australii. Jest to dobra okazja do wspomnień i podsumowań. Ten rok minął bardzo szybko, cała wyprawa, pakowanie walizek, załatwianie spraw przed wyjazdem, podróż do Warszawy, Doha i w końcu Perth, wszystko wydaje się jakby to było wczoraj. Wciąż mam przed oczami piękne widoki z lotu ptaka gdy przelatywaliśmy nad Krymem, Morzem Czarnym, górami w Turcji, egzotycznymi, kamiennymi budynkami Kataru i bezkresem Oceanu Indyjskiego. Gdy następnego dnia ujrzeliśmy wybrzeże Australii z białymi plażami i błękitnymi falami oceanu rozbijającymi się regularnie o jej brzegi, w całym samolocie nastąpiło poruszenie. Wszyscy wyciągali szyje aby zobaczyć choć kawałek tego, co nas czeka. My siedzieliśmy przy oknie napawając się widokiem pięknej przyrody.
Osiągnięcia
Takie były początki, a co było dalej? W ciągu roku udało nam się osiągnąć całkiem sporo – już pierwszego dnia pobytu znaleźliśmy mieszkanie, w ciągu trzech dni pracę, którą mamy do dziś. Po trzech miesiącach pobytu złożyłam podanie o wizę na stały pobyt i otrzymałam ją osiem miesięcy później. Sześć miesięcy po przyjeździe kupiliśmy wolność w postaci samochodu, a kilka tygodni temu udało mi się zmienić prawo jazdy na australijskie. W czerwcu postanowiliśmy kupić działkę i wybudować dom. Obecnie jesteśmy w trakcie realizowania tego przedsięwzięcia.
Nowości
W tym roku zwiedziliśmy też najpopularniejsze miejsca w Perth, zaliczyliśmy kilka kąpieli w oceanie, bliskie spotkanie z kangurami i wężem tygrysim. Doświadczyliśmy 44-stopniowego upału i przeżyliśmy udar słoneczny. Poznaliśmy Aborygenów i ludzi z całego świata. Przypadkowo znaleźliśmy się na przyjęciu urodzinowym goszczącym Muzułmanów z Chin, Singapuru i Indonezji, gdzie cała uwaga skupiła się na nas jedzących tak ostre curry, że momentalnie oblał nas pot, krew uderzyła do głowy a z oczu pociekły łzy ku uciesze zgromadzonych.
Jednym słowem, nasz pierwszy rok w Australii był interesujący i pełen nowych doświadczeń. Plany na kolejny rok? Kontynuować przygodę!
0 komentarzy