Dopadło mnie wypalenie. Po 3,5 roku życia na pełnym gazie w baku nie było już nawet oparów. Praca na pełnym etacie, intensywne, trudne studia zaoczne i obowiązki domowe przez kilka lat nie pozostawiały mi czasu na odpoczynek i naładowanie baterii. Teraz po zakończeniu studiów na nowo uczę się odpoczywać i staram się nabrać sił. Problem w tym, że nie potrafię nie nie robić, leniuchowanie wcale mnie nie relaksuje. Mam potrzebę odpoczywać aktywnie i produktywnie (czy to oksymoron?). Znalazłam sposób na produktywny relaks – ogrodnictwo.
Intensywną naukę ogrodnictwa i uprawianie mojego małego ogródka rozpoczęłam kilka lat temu. Od tego czasu przeczytałam stosy najnowszych książek ogrodniczych (australijskich, angielskich i amerykańskich), wzięłam udział w warsztatach ogrodniczych online, obejrzałam niezliczone godziny programów ogrodniczych w TV i na YouTube, zaprzyjaźniłam się z innymi pasjonatami w mojej okolicy i nawet przepracowałam kilka dni jako profesjonalna ogrodniczka!
Mój feed na Facebooku pęka w szwach od postów na grupach ogrodniczych a na Instagramie widzę czym chwalą się ogrodnicy z całej Australii. Przepadłam! To już chyba obsesja.
Moje weekendy wyglądają następująco: pracuję w ogrodzie, obserwuję, zbieram nasiona, sieję kwiaty i warzywa, czytam książki ogrodnicze, myślę o kolejnym projekcie ogrodniczym i znów wracam do ogrodu aby popracować. Tak w kółko bez końca! Ileż radości na widok nowych pączków, kwiatów, kiełków, owadów i rosy (bardzo rzadkiej), to zrozumie tylko inny ogrodnik.
Powoli czuję, że dzięki przyrodzie odzyskuję siły do życia. Ogrodnictwo tak cudownie skłania do bycia tu i teraz i chłonięcia otoczenia wszystkimi zmysłami.
Mój ogródek jest bardzo mały, można by rzec – mikroskopijny: 20m2 przed i za domem. Gdy wybudowaliśmy dom w 2015 roku, otaczał go sam szaro-żółty piach. Z tyłu posadziłam trawę a z przodu australijskie krzewy grevilia, które nie wymagają podlewania. Trawnik szybko okazał się złym pomysłem – mimo podlewania prędko usechł. W 2016 roku posadziliśmy z rodzicami dwie winorośle, drzewo cytrynowe i limonkę. Limonka nie przetrwała, ale cytryna rośnie zdrowo (na zdjęciu z lewej strony powyżej, drzewo cytrynowe widać ‘’pod’’ pergolą).
Były to pierwsze poważne nasadzenia i wtedy jeszcze nie wiedziałam co robię, i chyba dlatego moje winorośle i drzewo cytrynowe nie owocują… Cytryna produkuje jeden owoc rocznie. Regularnie grożę jej i blagam o więcej. Wygląda na to, że w tym roku będzie trochę więcej niż jeden owoc. Winorośle postanowiłam spróbować przycinać gdy najszybciej rosną i wypuszczają masę pnączy. Może jak będzie mnie liści, to zacznie owocować?
W Perth panuje cudowny śródziemnomorski klimat podobny do południowej Hiszpanii czy Włoch. Ogród można uprawiać bez przerwy cały rok, i cały rok też zbiera się owoce i warzywa. Na wiosnę sadzi się pomidory, paprykę, kukurydzę, hibiskus, bazylię, dynie, cukinie, ogórki,fasolę itp. Oczywiście osoby pochodzące z różnych krajów uprawiają też rośliny popularne w ich krajach, których ja nie znam. Kupiłam niedawno od osoby ze Sri Lanki roślinę zwaną gotu kola (Wąkrotka azjatycka (Centella asiatica)), która ma wiele właściwości leczniczych. Jak dotąd rośnie bardzo dobrze i ma ciekawy smak. Uwielbiam w Australii to, że można tu korzystać z wiedzy różnych kręgów kulturowych.
Na jesień/zimę sadzi się tu brukselkę, brokuły, kalafior, bób, jarmuż, buraki, ziemniaki, marchew itp. Choć nie mam tu problemu ze ślimakami, to tak jak w Polsce użeram się z gąsienicami motyli i ciem i mszycami, które plądrują moje uprawy.
Ile można zmieścić na 20m2?
W ogródku za domem rosną teraz u mnie: winorośle, drzewo cytrynowe, papaja, guawa, jeżyna, bananowce, mandarynka, jabłonie, szparagi, lilie, wieloroczny pnący szpinak, stewia, dwa rodzaje mięty, pomidory, papryka, botwina (dla przepiórek), ogórecznik, fasola (zimą bób).
Przed domem: dwa figowce, morwa, ogromna marakuja, bougainvillea, cztery borówki amerykańskie, dwa drzewa oliwne, nektarynka, brzoskwinia, truskawki, pomidory, hibiskusy, słoneczniki, cukinie, dynie, bataty, grewilie.
Marakuja to smaczny, egzotyczny owoc. W zasadzie w Perth można uprawiać rośliny z całego świata. Jedynie rośliny wymagające zimowania nie czują się tu dobrze, ale dostępne są odmiany np. czereśni, jabłoni, borówek amerykańskich zaadaptowanych do naszych warunków, które nie potrzebują długiego okresu hibernacji.
Bataty (ang. sweet potato) to najprostsze w uprawie warzywa! Te na zdjęciu wyrosły u mnie przed domem, w piachu przy chodniku. Ich liście są jadalne (można je usmażyć/dusić jak szpinak), a roślina jest bardzo odporna na suszę – idealna na pertowe warunki.
Na mojej małej działce wykorzystuję każdy kawałek ziemi – piękna bougainvillea pnie się po płocie przeplatając się z marakują. Między działką a chodnikiem znajduje się pas ziemi o wymiarach 0.5 x 8m na którym co sezon uprawiam co innego. Powyżej – kukurydza.
A teraz się uśmiejecie. Poniżej zamieszczam zdjęcie mojego domu rok temu – kompletnie zarośniętego przez marakuję. Jej pnącza rosną tak szybko, że w krótkim czasie stworzyła na werandzie prywatny, zacieniony zakątek do czytania książek i picia herbaty. Niestety zasłoniła cały widok na jezioro!
To już chyba na tyle! Napisz, jeśli chcesz abym więcej opowiedziała o ogrodnictwie w Australii. A teraz wracam do pracy!
0 komentarzy