Z kalendarza plemienia Noongar: Bunuru to najgorętsza, bezdeszczowa pora roku. Na wybrzeżu popołudniami gorące wschodnie wiatry przeplatają się z chłodną bryzą morską. Dlatego tradycyjnie był to i nadal jest wspaniały czas na życie i łowienie ryb na wybrzeżach, nad rzekami i w ich ujściach. W związku z tym ryby słodkowodne i owoce morza stanowiły główną część diety o tej porze roku.
Bunuru to także czas kwitnienia białych kwiatów, w tym drzew eukaliptusowych Jarrah, Marri i Ghost Gums. Kolejnym uderzającym kwiatem, obok którego trudno przejść obojętnie, jest żeńska Zamia (Macrozamia riedlei). Znacznie większe niż ich męski odpowiednik, ogromne szyszki wyłaniają się ze środka rośliny z substancją przypominającą watę. miarę jak utrzymuje się gorąca i sucha pogoda, nasiona na szyszkach zmieniają kolor z zielonego na jaskrawoczerwony, co wskazuje, że dojrzewają i stają się bardziej atrakcyjne dla zwierząt, szczególnie emu, które zjadają toksyczną, mięsistą skórkę.
Zamia i jej owoce
Drzewo eukaliptusowe kwitnące na żółto
Choć rdzenni mieszkańcy Perth i okolic uznają luty i marzec za jedną porę roku, to dla mnie te miesiące są jak piekło i niebo. Luty jest piekielnie gorący. W tym roku w luty męczyły nas nieustanne fale ponad czterdziestostopniowych upałów. Miałam wrazenie, że ten gorąc się nigdy nie skończy! Na szczęście póki co zawsze można liczyć na to, że marzec przyniesie ulgę. Temperatura spada wtedy o 10 stopni, wciąż jest sucho i słonecznie, noce są chłodniejsze (ok. 15C) a poranki cudownie świeże i pachnące.
W marcu spędziłam wieczór na plaży w Rockingham.
W związku z brakiem deszczu Bunuru to oczywiście czas pożarów. W tym roku pierwszy raz w życiu przejeżdżałam tak blisko płonącego parku przy autostradzie, że widziałam płomienie i buchający z nich czarny dym. Było to przerażające doświadczenie.
Innym razem wyjeżdżając z pracy zauważyłam w oddali na wzgórzach czarny dym w kształcie leja. Pożar był mniej więcej tam, gdzie mieszkam. Perth jest płaskie, więc z niektórych miejsc rozciąga się widok nawet na 50km. To już któryś raz jak czarny dym buchał z okolic, w których mieszkam. Jechałam z duszą na ramieniu i po drodze cały czas zbliżałam się do miejsca pożaru. Okazało się, że ogień trawił dzielnicę kilka kilometrów na południe od nas.
W porze Bunuru duże zamieszanie w naszym domu wprowadził też pies Mickey, którym opiekujemy się do czasu aż ktoś go przygarnie na stałe. Mickey został złapany przez hycla w Kalgoorlie i trafił do schroniska gdzie groziło mu uśpienie. Organizacja, z której adoptowaliśmy nasze psy Jacka i Trixie zajmuje się sprowadzaniem bezpańskich psów z Kalgoorlie i znajdowaniem im domów w Perth i okolicach. Mickey był tzw. community dog, czyli psem żyjącym w społeczności aborygeńskiej poza miastem. Jest prawdopodobnie mieszańcem rasy Jack Russell, Red Heeler i Dingo. Potrafi niesamowicie wysoko skakać z miejsca, ma dużą głowę i wąskie ramiona i jest przerażająco sprytny. Są to cechy typowe dla dingo.
W marcu przychodzi czas na uprzątnięcie ofiar upałów w ogrodzie. Część roślin usycha na wiór przy tak palącym słońcu i nawet podlewanie nie pomaga. W tym roku uschła moja potężna marakuja pokrywająca większą część werandy. Nieźle się napracowałam, żeby usunąć jej szkielet. Dziwnie się czuję siedząc na werandzie bez prywatności i cienia, który zapewniała mi marakuja. Chyba czas posadzić nową na jej miejscu!
Żródło grafiki Bunuru: https://www.eastfremantle.wa.gov.au/community/reconciliation/nyoongar-seasons.aspx
Witam, bardzo dziękuję za ciekawy artykuł oraz bardzo ładne fotki. pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję i zapraszam za miesiąc na post o kolejnej porze roku!