Od czego się zaczęło?
W kwietniu księgowa z pracy wprowadziła się do swojego nowo wybudowanego domu. W urządzanie i dekorowanie wnętrz wciągała każdego, kto chciał jej słuchać, lub też był zbyt uprzejmy aby nie słuchać. Podczas jednej z rozmów o dywanach, obrazach czy stołach zapytałam jak w Australii wygląda proces zakupu działki, budowy domu, załatwiania kredytu, itp. Po krótkich wyjaśnieniach księgowa złapała za telefon, wybrała numer i podała mi słuchawkę. Nie bardzo wiedząc o co chodzi połączyłam się z firmą, która pomaga ludziom znaleźć działkę, odpowiedni projekt domu, firmę budowlaną i na końcu załatwić kredyt. Po odpowiedzeniu na kilka pytań dowiedziałam się, że mamy szansę na kredyt i umówiłam się na spotkanie.
Podczas rozmowy objaśniono nam cały proces budowy domu. Do wyboru mieliśmy dwie opcje:
1. “Rozejrzeć” się po mieście, jak ono długie i szerokie (60 km na północ, 60 km na południe i 40 km na wschód) w poszukiwaniu działki. Jednocześnie rozejrzeć się za firmą budowlaną, która zaoferuje nam odpowiedni projekt domu. Tutaj każda firma budowlana ma swoje projekty i tylko te projekty realizuje.
2. Znaleźć firmę budowlaną, która zaoferuje nam pakiet “działka + dom” w miejscowości, z którą dana firma ma umowę (i podejrzewam, kasuje prowizję od sprzedaży ziemi). To taka opcja dla leniwych.
A że my do leniwych nie należymy, podjęliśmy wyzwanie nr 1. 🙂
Działka
Ziemi na sprzedaż w Perth jest bardzo dużo. Można znaleźć działkę w starszej dzielnicy gdzie większość terenu jest już zabudowana (tzw. established area), lub wybrać miejsce na dom w jednej z dopiero rozwijających się dzielnic (tzw. developing area). Nazywam to dzielnicą, a nie osiedlem z powodu wielkości takiego terenu; są to często niezależne niemalże miejscowości ze szkołami, centrami handlowymi, przychodniami, dworcami, parkami i wszystkim, co do życia potrzebne. Im bardziej rozwinięta jest dzielnica, tym droższe są w niej działki. Jeden ze znajomych kupił działkę w niepozornej, dopiero rozwijającej się dzielnicy. Rok później wybudowano w pobliżu centrum handlowe i wartość działki wzrosła o $100 000! Dla porównania zaznaczę, że działka wielkości 500m2 kosztuje plus minus $250 000. Widzicie więc jak nasz znajomy szybko się wzbogacił. 🙂
Ale wróćmy do naszego przypadku. Kolejne miesiące spędziliśmy na szukaniu odpowiedniego miejsca – zjeździliśmy Perth we wszystkich kierunkach, codziennie sprawdzaliśmy oferty w Internecie, wyszukiwaliśmy miejsca, gdzie budują się nowe osiedla i pytaliśmy w biurach sprzedaży o dostępne działki i ich ceny. Jedno osiedle było tak popularne, że chętni zapisywali się do newslettera aby móc dowiadywać się kiedy udostępniane będą nowe części osiedla na sprzedaż. Dzień przed rozpoczęciem sprzedaży wysyłana była wiadomość z mapką nowej części (tzw. land release). Następnego dnia rano (zawsze w sobotę) biuro otwierane było o godz. 9:00, a przed godz. 10:00 wszystkie działki zostawały wyprzedane – rozchodziły się jak świeże bułeczki!
Podczas poszukiwania odpowiedniej działki posiłkowaliśmy się w dużej mierze opiniami o danej dzielnicy dostępnymi na forach i stronach internetowych (tzw. suburb review). Najczęściej sprawdzaliśmy oceny w skali 1-10 i z miejsca odpuszczaliśmy dzielnice poniżej szóstki. 😉 Na negatywne opinie najczęściej wpływała obecność Aborygenów i bezrobotnych w danej części miasta, co skutkowało mniejszym poczuciem bezpieczeństwa wśród mieszkańców. Z drugiej strony takie miejscowości zachęcają ceną – nawet o połowę niższą od cen w lepszych częściach miasta.
Niestety działki blisko centrum, w dobrej i bezpiecznej dzielnicy kosztują majątek, więc mieliśmy do wyboru:
a) dużą działkę w dobrej dzielnicy daleko od miasta (40 – 50 km)
b) dużą działkę w kiepskiej dzielnicy bliżej miasta (20 – 30 km)
c) małą działkę w dość dobrej dzielnicy bliżej miasta
Którą opcje byście wybrali? My po tygodniach jeżdżenia, oglądania, szukania, czytania i nieprzespanych nocy wybraliśmy opcję c).
Nasze miejsce na Ziemi
Pewnej wrześniowej niedzieli jechaliśmy obejrzeć działki w górskiej miejscowości Byford i przy autostradzie zauważyliśmy billboard reklamujący nowe osiedle nad jeziorem w miejscowości Champion Lakes, 2 km dalej. Skręciliśmy, podjechaliśmy pod biuro sprzedaży, przywitaliśmy się z eleganckim przedstawicielem w poplamionej kawą koszuli i zapytaliśmy o dostępne działki. Damon wyciągnął mapkę, poinformował nas, że na sprzedaż zostały trzy działki z widokiem na jezioro i przez okno wskazał nam ich miejsce. Po krótkiej rozmowie podziękowaliśmy i ruszyliśmy w poszukiwaniu owych działek. Osiedle zabudowane było dopiero w połowie, w zachodniej części stały piękne, nowe, kolorowe domki z idealnie przystrzyżoną trawą przed wejściem, we wschodniej części były tylko ulice, krawężniki, chodniki i ogromna ilość piasku. Tu i ówdzie powsadzane były tabliczki z numerem działki. Gdy dotarliśmy na miejsce, obejrzeliśmy dokładnie wszystkie trzy sąsiadujące ze sobą działki, zachwyciliśmy się widokiem – na północ (czyli stronę słoneczną) na jezioro, a na wschód – na góry. Wybraliśmy środkową działkę i wróciliśmy zarezerwować ją w biurze sprzedaży.
Ot, i maszyna ruszyła. Deweloper dał nam 2 miesiące na dostarczenie potwierdzenia otrzymania kredytu i 2 lata na wybudowanie domu. Kolejnym krokiem było wybranie projektu i firmy budowlanej.
Firma budowlana
Firm budowlanych oferujących full-service od projektu, przez budowę aż do ukończenia domu pod klucz z kafelkowaniem, malowaniem, wyposażeniem kuchni i łazienki jest ponad 100 w samym Perth. W celu zapoznania się z ich ofertami wielokrotnie odwiedzaliśmy wioski pokazowe (tzw. display villages), w którym mieszczą się domy danych firm wybudowane i urządzone na pokaz, z eleganckim przedstawicielem handlowym w każdym z nich. Domy robią wspaniałe wrażenie, są duże, przestronne w środku, urządzone nowocześnie, w ładnych kolorach, z zadaszonym tarasem i fontanną na zewnątrz. Podczas tych wizyt zapoznaliśmy się z ofertami wielu firm, wypytaliśmy o projekty dopasowane do naszej działki, która jest niestandardowa – o szerokości 9,5 m (domy zwykle mają szerokość 7,5 m, 10 m, 11 m, 12 m, 15 m, 17 m). Niektóre firmy oferowały nam elastyczność – zmianę projektu bez dodatkowych opłat. Tak naprawdę w końcu wybraliśmy firmę, którą polecili nam znajomi, którzy sami byli z niej zadowoleni. Firma ta dostosowała istniejący projekt do naszych warunków i upodobań, obróciła rozkład pomieszczeń tak, że strefa dzienna z salonem, kuchnią i jadalnią znalazła się z przodu domu i dorysowała wymaganą przez dewelopera werandę.
30 września podpisaliśmy wstępną umowę o budowę domu po czym dokumenty wylądowały u architektów i dewelopera w oczekiwaniu na przygotowanie pełnej umowy i potwierdzenie jej zgodności z wymaganiami obowiązującymi na osiedlu. Ostateczną formę umowy podpisaliśmy 14 listopada, a 2 grudnia mieliśmy spotkanie z dekoratorem wnętrz w celu ustalenia szczegółów wyposażenia domu: kafelek, wykładzin, drzwi, okien, klamek, armatury, wyposażenia kuchni, oświetlenia, rozmieszczenia gniazdek, itp. Przez dwa tygodnie jeździliśmy po sklepach w celu wybrania najodpowiedniejszych elementów. Teraz nic, tylko czekać na rozpoczęcie prac na działce!
Poniżej kalendarium w zdjęciach:
Czerwiec – sierpień 2014: poszukiwania działki
10 września 2014: Sprzedane!
Okolica:
Wrzesień 2014: wycieczki do domów pokazowych, poszukiwanie odpowiedniej firmy budowlanej
30 września 2014: podpisanie wstępnej umowy o budowę domu
Listopad 2014: wybieranie elementów w sklepach
2 grudnia 2014: spotkanie w firmie budowlanej
Warsztat pracy…
Kuchnia?
Takie kolorki…
Cześć!
Twój blog znalazłam przez przypadek. Powiedz mi, czy w Australii można kupić rolety solarne?
Hej Jolu! Tak, można, nazywają się solar blinds. Pozdrawiam