Do jakiej pracy już nigdy nie wrócę

3 grudnia 2017 | Praca w Australii

Po utracie pracy u trzech braci wydrukowałam cały stos CV i ruszyłam na miasto w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Wiedziałam, że rozsyłanie podań przez Internet nic nie da. Byłam tak zdeterminowana, że obeszłam wszystkie szkoły w Perth i w końcu ktoś z biegu zaprosił mnie na rozmowę kwalifikacyjną.

Praca od zaraz

Dyrektorka i jednocześnie właścicielka szkoły była czarującą osobą – uśmiechniętą i rozmowną; sprawiała wrażenie kobiety sukcesu. Niska i szczupluteńka, dzięki swojej figurze i gładkiej azjatyckiej cerze przechytrzała naturę wyglądając na 15 lat mniej niż miała w rzeczywistości. Od razu nawiązałyśmy dobry kontakt i przegadałyśmy prawie dwie godziny. Szkoła również zrobiła na mnie dobre wrażenie, była czysta (miła odmiana po poprzedniej), jasna, dobrze zorganizowana, bił od niej profesjonalizm zakrawający o perfekcję. Dyrektorka wytłumaczyła mi, że co prawda nie ma obecnie wolnego stanowiska pracy, ale jest gotowa stworzyć jedno specjalnie dla mnie. Dlaczego? Od razu jej się spodobałam, ponieważ wyczuła, że będę dobrym, lojalnym pracownikiem. Szybko zorientowałam się, że to wcale nie dlatego. Chciała mnie zatrudnić, bo zgodziłam się pracować za stawkę poniżej minimalnej krajowej. Ach, zgubna ignorancjo, witaj ponownie!

W centrum uwagi

Pierwsze trzy miesiące w nowej pracy były pozytywnie intensywne – dyrektorka poświęcała dużo czasu na szkolenie mnie po to, abym wykonywała moją pracę dokładnie tak jak sobie życzyła. “Dyr” kontrolowała wszystko i wszystkich wokół siebie, pracownicy i studenci chodzili jak w zegarku. Wzorowy przykład dyscypliny prosto z Hong Kongu, skąd pochodziła dyr. Nie było miejsca na pomyłki, rozkojarzenie czy 5-minutowy luz. W początkowym okresie przerażające historie o prawdziwym obliczu dyr opowiadane przez koleżanki pracujące tam dłużej niż ja, nie zapaliły w mojej głowie czerwonej lampki ostrzegawczej.

Stroma droga w dół

Po trzech miesiącach pracy w szkole dane mi było zobaczyć prawdziwe oblicze dyr. Uśmiechnięta maska zsunęła się ukazując tyrana mobbingującego upatrzonego kozła ofiarnego, którym stałam się gdy wcześniej mobbingowana koleżanka odeszła z pracy.

Z dnia na dzień moje życie zamieniło się w piekło. Dyr bezustannie dyszała mi w kark, patrzyła na ręce i dokładała obowiązków. Teraz już pracowałam za dwóch, ponieważ po odejściu koleżanki wszystkie jej obowiązki spadły na mnie. Nie, żeby dyr była choć w najmniejszym stopniu wdzięczna – wręcz przeciwnie. Za osobistą misję obrała sobie wytknięcie mi każdego, nawet najmniejszego błędu, i rozdmuchanie każdego problemu do rozmiarów Australii. Sceny oczywiście najlepiej było robić przy odpowiedniej widowni.

pexels-photo-179909

Teraz już nie tylko musiałam pracować według konkretnych wymagań dyr, ale też wyglądać i zachowywać się dokładnie tak jak sobie tego życzyła. W osiągnięciu tego celu miały mi pomóc jej używane ubrania i torebki – nie zniechęcił jej nawet fakt, że jestem dwa rozmiary większa od niej. Ubrania były firmowe, ale kompletnie bez gustu. Przez jakiś czas godziłam się na noszenie za małych koszul i marynarek, ale tak źle się w nich czułam, że postanowiłam położyć temu kres. Wtedy dyr przyniosła mi jeszcze więcej swoich starych ciuchów i kazała przymierzać. Jak tylko coś nie pasowało, to wyśmiewała mnie przy innych mówiąc, że przytyłam. Przecież wcześniej wszystkie jej ubrania leżały na mnie idealnie!

Wybawienie

Mój los odmienił się dopiero po przeczytaniu genialnej książki zatytułowanej “Office politics”. Dzięki zawartych w niej poradach w ciągu kilku tygodni wyplątałam się z sideł zastawionych przez dyr. Techniki zjednania sobie przełożonego opisane w książce były niezwykle skuteczne. Na dyr najlepiej zdawała się działać technika “na kameleona“. Wystarczyło zachowywać się tak jak ona, używać tych samych zwrotów i powiedzonek, śmiać się z jej beznadziejnych żartów i plotkować, tudzież obgadywać na takim samym poziomie. Im więcej jadu w tym, co się mówiło, tym więcej punktów można było u niej zarobić.

Niestety bycie kameleonem może i uratowało mnie od mobbingu, ale nie ułatwiło mi pracy. Po pierwsze cały czas miałam się na baczności i uważałam, żeby czegoś nie powiedzieć nie tak. Po drugie musiałam mieć oczy wokół głowy, ponieważ każdy grał w tę samą grę i w każdej chwili mógł mi wbić nóż w plecy. A po trzecie po odejściu kolejnej koleżanki obowiązków przybyło i teraz robiłam za trzech.

pexels-photo-140945

Chiński obóz pracy

Moja skrzynka mailowa pękała w szwach, codziennie rano zastawałam w niej ponad 20 maili. Połowa była od dyr, która po godzinach rozsyłała pracownikom rozkazy. Kolejne 40 maili przychodziło w ciągu dnia. Otrzymywałam i wysyłałam 600 maili tygodniowo – to oznacza e-mail w jedną lub drugą stronę co 4 minuty. Poza mailami miałam swoje obowiązki – księgowość, rekrutację studentów, odbieranie telefonów, przyjmowanie nowych klientów, prowadzenie firmowego bloga i Facebooka, robienie notatek na zebraniach, szkolenie nowych pracowników, firmowe zakupy. Szczerze? Naprawdę nie wiem jak robiłam tyle różnych rzeczy w tak ograniczonym czasie. Mój dzień wypełniony był w 200%, uwijałam się jak mrówka codziennie wracając do domu kompletnie wyczerpana. Moi znajomi nazywali to miejsce chińskim obozem pracy.

Obecnie, dopiero po czterech latach w Australii pracuję w dobrych warunkach. Mam nadzieję, że los już nigdy nie pchnie mnie w stronę firmy prowadzonej przez Azjatów. Bardzo trudno jest pracować gdy jedyną motywacją w życiu jest utrzymanie własnego stanowiska i niewylecenie na bruk.

Czy mieliście w swoim życiu zawodowym nieprzyjemność pracować dla kogoś tego pokroju? Jakie były Wasze doświadczenia i wnioski, które z nich wyciągnęliście?

Dziękuję Ci za odwiedziny na moim blogu. Mam nadzieję, że przydały Ci się informacje, które tu znalazłeś. Mój blog nie zawiera reklam i wszystkie treści na nim są darmowe. Jeśli chcesz mnie wesprzeć i postawić mi kawę do napisania kolejnego posta, możesz to zrobić tutaj. Dzięki!

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Inne posty, które mogą Ci się spodobać:

Djilba – pierwsza wiosna

Pora Djilba (sierpień - wrzesień) to czas masowego pokazu żółto-kremowych kwiatów. Djilba to przejściowa pora roku, w której kilka bardzo zimnych i pogodnych dni łączy się z cieplejszymi, deszczowymi i wietrznymi oraz okazjonalnymi słonecznymi...

Makuru – zima

Makuru (czerwiec - lipiec) to najzimniejsza i najbardziej mokra pora roku. Tradycyjnie była to dobra pora na powrót w głąb lądu, ponieważ wiatry zmieniły kierunek na zachodni i południowy, przynosząc zimno, deszcze, a czasami śnieg na szczytach...

Djeran – jesień

Dla plemienia Noongar kwiecień i maj to jesień i pora mrówek. Przychodzi pierwsza przerwa od upałów a wskaźnikiem jesieni są chłodne noce i wilgotne poranki. Wiatr staje się łagodniejszy i przychodzi z południa, często widać w powietrzu latające...
Australijskie pory roku

Bunuru – drugie lato

Z kalendarza plemienia Noongar: Bunuru to najgorętsza, bezdeszczowa pora roku. Na wybrzeżu popołudniami gorące wschodnie wiatry przeplatają się z chłodną bryzą morską. Dlatego tradycyjnie był to i nadal jest wspaniały czas na życie i łowienie ryb...
australijskie pory roku

Birak- pierwsze lato

W porze roku Birak deszcze słabną i rozpoczyna się upał. Popołudniami przylatuje morska bryza, która wieje z południowego-zachodu. Tradycyjnie był to czas pożarów - wypalania ziemi według wzoru mozaikowego. Niemal jak w zegarku wschodni wiatr o...
australia pory roku

Pory roku według Aborygenów

Chciałabym Was zapoznać z wiedzą Aborygenów dotyczącą zmian zachodzących w Australii związanych ze zmianą pór roku. Ograniczę się tutaj do Aborygenów zasiedlających południowo-zachodnią część Austraii Zachodniej, czyli Perth i okolice. Plemię...

Polska po 10 latach

W październiku pierwszy raz od dziesięciu lat poleciałam do Polski. Byłam ciekawa zmian jakie zaszły w ojczyźnie w ciągu ostatniej dekady, bo dużo słyszałam o tym co się dzieje od rodziny i znajomych. Denerwowałam się w samolocie nie wiedząc jakie...

Mój australijski ogród

Dopadło mnie wypalenie. Po 3,5 roku życia na pełnym gazie w baku nie było już nawet oparów. Praca na pełnym etacie, intensywne, trudne studia zaoczne i obowiązki domowe przez kilka lat nie pozostawiały mi czasu na odpoczynek i naładowanie baterii....
australijski busz

Australijska codzienność

Codzienne życie każdego z nas wygląda inaczej. Dziś chcę Wam opowiedzieć o moim zwykłym dniu, bo wiem, że interesuje Was życie w Australii, a przecież na takie życie składają się tysiące takich zwykłych dni.Na co dzień wstaję o 6 rano. Przez...
Rockingham Australia

Staycation, czyli mój urlop w Australii

“Staycation” to amerykański neologizm zbudowany ze słów “stay” - zostać i “vacation” - wakacje. Odkąd zamieszkałam w Australii, wszystkie moje urlopy spędzam w domu, od czasu do czasu wyjeżdżając na jednodniowe wycieczki bez noclegów poza domem....
dog beach

Moje Święta w Australii

Choć od przylotu do Australii moje Święta każdego roku wyglądają nieco inaczej, dwie rzeczy pozostają niezmienne - upał, który panuje w Perth o tej porze roku i potrzeba odpoczynku. Po całym roku pracy i nauki na ostatnich nogach docieram do końca...

Dzień zdrowia psychicznego

8 września w Australii obchodzimy dzień poświęcony zdrowiu psycznemu "R U OK? Day".   R U OK to skrót od "Are you okay?" czyli zapytania czy wszystko u Ciebie w porządku. Hasło przewodnie tej kampanii to "Rozmowa może odmienić życie". Jej celem...
zycie w australii

Czy Australia to kraj dla Ciebie?

Może zastanawiasz się nad przeprowadzką do Australii i masz dylemat - jechać czy nie jechać? Czy Australia to miejsce dla mnie? Czy mi się tam spodoba? Jak wygląda życie, jacy są ludzie i czy dam radę się tam zaaklimatyzować? A może to za daleko,...
Wyjazd do Australii

Jak szybko wyjechać do Australii

Ostatnimi czasy o wiele więcej osób odwiedza mojego bloga. Z jednej strony mnie to cieszy i mam nadzieję, że znajdujecie tu przydatne informacje i ciekawe dla Was treści. Z drugiej strony mam obawy, że zainteresowanie wyjazdem do Australii...

Australia Zachodnia otwiera granice

Nadszedł w końcu wyczekiwany przez miliony osób dzień. Dziś, po prawie dwóch latach  Australia Zachodnia otworzyła granice dla przyjezdnych z innych stanów i z zagranicy. Od 20 marca 2020 roku żyliśmy w zamknięciu na świat zewnętrzny. To prawie dwa...
Recenzja Niewidzialni

Recenzja książki “Niewidzialni”

„»Biali komunikują się okiem do oka. My komunikujemy się sercem do serca i umysłem do umysłu. W ten sposób możesz usłyszeć wewnętrzny głos człowieka, jego duszę« – mówią. Kiedy więc rozmawiają, są niezrozumiali przez swój rzekomy lęk. Gdy...
Uczelnie w Australii

Studia w Australii – Wasze pytania

O studiach w Australii pisałam już dwukrotnie, lecz jest to obszerny temat i wciąż otrzymuję od Was pytania związane ze studiami. Zebrałam je i publikuję wraz z odpowiedziami. Jeśli nasuną Ci się jeszcze jakieś wątpliwości, proszę zostaw komentarz...
koronawirus w Australii

Kiedy mogę przyjechać do Australii?

Kiedy Australia otworzy granice? Jak Australia radzi sobie z koronawirusem? Dlaczego Australia tak bardzo boi się wirusa? Skąd w Australii ogniska wirusa jak nikogo nie wpuszczamy?Australia zamknęła granice dla mieszkańców innych krajów 20 marca...
makijaż w Australii

Makijaż na australijski klimat

Drogie Panie! Wiadomo, że najlepiej czujemy się bez makijażu, zwłaszcza w upalne dni. Lecz gdy zachodzi konieczność podkreślenia naszej urody, najlepiej zrobić to delikatnymi kosmetykami, które przetrwają cały dzień.Wszystkie wiemy jak w...

Jak inwestować w Australii?

Australijska giełda papierów wartościowych ASX (Australian Securities Exchange) jest jedną z największych na świecie. Jej historia sięga 1861 roku kiedy powstała pierwsza giełda stanowa w Melbourne, po której w ciągu kolejnych 30 lat otwarto osobne...

7 komentarzy

  1. dorotastrzelecka

    Powiem tak. Prawie nigdy nie miałam pozytywnych doświadczeńcw życiu zawodowym, albo tego życia wcale nie było przez brak pozytywów. Niestety taki jest ten rynek. Ale całe szczęście, że Tobie w końcu po tym wszystkim udało się załapać w dobre miejsce.

    Odpowiedz
    • Weronika

      Doroto, to bardzo przykre! Masz rację, taki jest teraz świat. Niestety trzeba się dostosować, bo tego nie zmienisz. Można się tylko uzbroić w odpowiednie umiejętności obchodzenia się z takimi osobami. Życzę wytrwałości i siły!

      Odpowiedz
  2. szozdakrzysztof

    Witam. Ja przez kilka lat pracowałem w firmie z szefem tyranem… przepraszam,żarcik. Nigdy nie miałem szefa tyrana bo zawsze się stawiałem. Mobbing… nigdy bo nikomu to nie przyszło do głowy, przynajmniej nie tam gdzie ja przebywałem. A potem poszedłem na swoje bo dość miałem tego jak ktoś nademną wisiał i gapił mi się w monitor. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na http://www.szozdakrzysztof.pl

    Odpowiedz
    • Weronika

      Brawo, Krzysztof! Najlepiej na swoim 🙂 Z przyjemnością odwiedzę Twojego bloga. Pozdrawiam

      Odpowiedz
  3. irenaandmarktravels

    Ja niestety trafiłam wiele razy na szefów-tyranów,chociaż kobiety są chyba gorsze.Kto pracował w służbie zdrowia,to wie.Po wielu latach pracy wywróciłam mój świat do góry nogami.Zwolniłam się z pracy,wyjechałam w inne miejsce,pozbyłam się pseudo koleżanek i znajomych,znalazłam inną pracę i zaczęłam podróżować.Nie żałuję.To była udana rewolucja.Pozdrawiam…:-)

    Odpowiedz

Funkcja trackback/Funkcja pingback

  1. Chcesz mieć dobry rok? Wypróbuj sposób Australijczyków! – Blog o Australii - […] poprzedniej pracy miałam służbowy telefon. Na moje nieszczęście był to iPhone, który powoli, stopniowo, […]

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *