W pięknym regionie Margaret River można zatracić się na dobrych kilka dni! Rzeka, miasteczko oraz region o tej samej nazwie oferują wiele atrakcji dla spragnionych przygód jak również szukających spokoju odwiedzających. My mieliśmy na to tylko jeden dzień. Co w takim krótkim czasie warto zobaczyć?
Na półwysep Naturaliste, o którym zaraz przeczytacie, jedzie się z Perth 3 godziny. Prowadzi tam prosta droga szybkiego ruchu z ograniczeniem prędkości 110km/h. Dzięki temu przebycie 250 km nie jest dużym obciążeniem nawet jadąc w te okolice na jeden dzień.
Gdzie na plażę?
Wybrzeże w miejscowości Yallingup to raj dla surferów i plażowiczy. Fale rozbijają się o przybrzeżną lagunę, która stwarza spokojny basen dla pływających i obserwujących podwodny świat dryfując w masce na powierzchni wody. Dzieci bawią się w płytkiej wodzie, poszukują krabów i ośmiornic w wyżłobionych kamieniach. Można tutaj spędzić kilka chwil albo cały dzień – nie będzie nudno!
Warto odwiedzić również przepiękną zatokę Bunker Bay po drugiej stronie półwyspu. Woda jest tam spokojna dzięki położeniu zatoki, a przy plaży znajduje się sympatyczna restauracja z tarasem wychodzącym na ocean. Kolor wody zapiera dech w piersiach!
Gdzie zjeść?
Region Margaret River słynie ze znajdujących się tam winnic i gajów oliwnych. Zajrzyjcie do jakiejkolwiek winnicy podczas podróży, nie zawiedziecie się! Świeże oliwki oraz różne cuda wyprodukowane na bazie oliwek znajdziecie w Eagle Bay Olives. Byliście kiedyś w gaju oliwnym? To był mój pierwszy raz!
Dla ulubieńców lawendy Cape Lavender to prawdziwy rarytas. Znajdująca się w starym domu malowniczo obrośniętym lawendą kawiarnia serwuje herbatę, bułeczki z dżemem i bitą śmietaną, lody – wszystko lawendowe! Można tu również kupić lawendowy miód, różne rodzaje herbaty oraz dżemy i inne przetwory z dodatkiem lawendy, jak również świetne naturalne kosmetyki lawendowe.
Jeśli chodzi o restauracje to również jest w czym wybierać – od kawiarni, przez bistra i pizzerie aż po drogie, wyszukane restauracje oferta półwyspu Naturaliste jest szeroka. My wybraliśmy się na obiad do Eagle Bay Brewing Co. – bardzo popularnej restauracji i browaru w pięknej scenerii.
Co zobaczyć?
Plaże, winnice, gaje oliwne, oraz urocze restauracje i kawiarenki same w sobie są atrakcjami dla turystów. Dodatkowo można zachwycić się jaskiniami, ogromnymi formacjami skalnymi na wybrzeżu oraz starą osadą na samym czubku półwyspu gdzie znajduje się latarnia morska z 1903 roku (dla Australijczyków to bardzo stary, historyczny obiekt).
Jednodniowy wypad na półwysep Naturaliste to fantastyczna wycieczka dla spragnionych pięknej australijskiej przyrody. Takich miejsc się nie zapomina!
Bajeczne widoki…a my tu śniegi, deszcze, pochmurne niebo. Jak Ci zazdroszczę tego lata:)
W tym roku macie w Polsce porządną zimę! Widziałam piękne zdjęcia z Zakopanego. Każda pora roku ma swój urok. Ani się obejrzymy a u Was będzie lato a u nas deszczowa zima 🙂
Dziękuję Weroniko za pokazanie przepięknego kawałeczka niesamowitej Australii. Czytając Twego bloga czułem się jakbym tam był. Czułem wręcz zapachy, podmuchy oceanicznej bryzy, czułem ciepło australijskiego słoneczka na plecach. Pięknie to opisałaś.
Pozdrawiam serdecznie z zimowej Polski.
Bardzo dziękuję za miły komentarz! Tak się cieszę, że mogłeś poczuć tę moją Australię. 🙂 Zdjęcia nie oddają całego jej piękna, ale są namiastką i tym się dzielę na blogu. Pozdrawiam i życzę dużo słońca tej zimy! Bo zaśnieżona Polska w słońcu wygląda przepięknie 🙂
Ja gaje oliwne widziałam w Maroku (gdzie na drzewka wspinały się kozy) i na greckich wyspach. Na Zakyntosie najstarsza oliwka miała kilka tysięcy lat – to trudno sobie nawet wyobrazić 🙂 Cap Lavender mnie zachwycił. Tam to bym mogła spędzić cały dzień!
Kilka tysięcy lat? Trudno w to uwierzyć! Te drzewa są długowieczne. Jestem pewna, że te, które ja widziałam miały co najwyżej kilkadziesiąt lat. Kultura śródziemnomorska (uprawa oliwek i winorośli) dotarła tu wraz z falą imigracji po II wojnie światowej. Cape Lavender był wisienką na torcie jeśli chodzi o tę wycieczkę, szkoda, że miałam na to miejsce tylko godzinkę!!! Ale przywiozłam ze sobą herbatę i miód lawendowy na pamiątkę. 🙂
Marokańskie oliwki razem z kozami możesz zobaczyć tutaj: https://awawdrodze.wordpress.com/2016/05/09/marocco-goats-on-trees/. Te oliwki tylko wyglądają tak młodo; one mają już z kilkaset lat.
Fenomenalnie to wygląda!
I to nie był jednorazowy widok.
Cieszy mnie, że mogę zobaczyć drugą półkulę i ciekawostki o niej . Pokazujesz widoki zapierające dech w piersiach i tyle słońca, a u mnie nad ranem było minus 4.
Serdecznie pozdrawiam