Koale w środowisku naturalnym żyją tylko na wschodnim wybrzeżu Australii, więc w Perth można je spotkać tylko w kilku miejscach, które się nimi opiekują. Jednym z nich jest park Cohunu w Byford – miejscowości położonej 40km na południe od Perth. Dobrze jest się tam wybrać gdy jest chłodniej, ponieważ zwierzęta zamieszkujące to miejsce są wtedy bardziej aktywne.
… Jest pochmurny, ciepły dzień, który pozwala odetchnąć na chwilę od palącego Australiajskiego słońca. Do położonego u podnóża wzgórz Perth Hills urokliwego Byford przyjeżdżam przed południem. Miejscowość ta została założona w 1906 roku na linii kolejowej wybudowanej w 1892 roku łączącej Perth i Bunbury liczącej 200 kilometrów. Obecnie pociąg linii Australind kursuje tą trasą tylko dwa razy dziennie, co jest jedną z przyczyn powolnego rozwoju Byford. Najszybciej rozbudowują się dzielnice położone przy liniach kolejowych Transperth, na których pociągi do Perth kursują co 5 – 15 minut.
Byford przypomina nieco jeszcze trochę zacofane beskidzkie miejscowości, w których czas się zatrzymał lub płynie bardzo powoli. Nic się nie dzieje, kilka półciężarówek kursuje główną drogą a przydrożnych sklepów nikt nie wyremontował od lat 90-tych. Ten klimat górskiej miejscowości przeplata się nieco z atmosferą dzikiego zachodu – wszędzie piach i wypalona trawa, która już dawno zapomniała jak wygląda zieleń; świerszcze hałasujące w krzakach i w tym wszystkim kilka sklepików i barów z szyldami zawieszonymi pod dachem. Patrzę na zegarek z obawą, ze za chwilę, w samo południe, rozpocznie się tu jakaś kowbojska strzelanina.
Aby dotrzeć do parku Cohunu trzeba wjechać w obrośnięte drzewami eukaliptusowymi wzgórza. Na parkingu witają odwiedzających odgłosy dzikich ptaków. Gwoździem programu Cohunu jest 25 koali śpiących na gałęziach – niestety na nic więcej poza ich zobaczeniem nie można liczyć, ponieważ koale śpią od 18 do 20 godzin na dobę. Żywią się wyłącznie liśćmi eukaliptusowymi, które nie dostarczają im wystarczającej ilości składników odżywczych, dlatego koale oszczędzają energię przesypiając większą część swojego kilkunastoletniego życia. Zwinięte w kulki śpią siedząc wygodnie na gałęziach drzew dzięki swoim płaskim pupom.
Po parku swobodnie biegają potrzeszczałe strusie emu przerażając odwiedzających swoim nieprzewidywalnym zachowaniem i kierunkiem poruszania się. Ludzkiego wzrostu, z wybałuszonymi oczami, biegają całą bandą i otaczają człowieka nerwowo rozglądającego się za kimś z obsługi, z desperacją zauważającego, że w zasięgu wzroku nie ma nikogo do pomocy.
W drodze do wybiegu kangurów mijam sympatyczne, śmiejące się na głos ptaki kookaburra (pl. dacelo) i nerwowo biegające przy ogrodzeniu swojego wybiegu psy dingo. Sapią cicho i wyszczerzają zęby, co potęguje tylko ich przerażający wygląd i zachowanie; nie szczekają i nie wiem czego się po nich spodziewać. Gdy podchodzę bliżej zaczynają wyć głębokim, zduszonym głosem. Uciekam jak pies z podkulonym ogonem w nadziei, że kangury okażą się bardziej gościnne od strusi emu i dingo w tym dziwacznym parku.
Kangury i walabie nie sprawiają mi zawodu chętnie pozując do zdjęć. Kilka z nich nosi w torbie maleństwo, które co chwilę wystatawia ciekawskie uszy i rozgląda się naokoło, po czym nurkuje z powrotem do maminego brzucha. To jest życie!
Na końcu podchodzę jeszcze do siedzący w klatkach kakadu. Witają mnie australijskim “Hello darling, how you doing?” (“Cześć kochana, jak leci?”), co mnie rozśmiesza, ponieważ dziwnie to brzmi z ust papugi. Ptaki przekrzykują się próbując przyciągnąć na siebie uwagę. Każda ma w klatce pustą metalową puszkę, którą łapie pazurami i obija o klatkę jak zawodowy żebrak robiąc tym ogromny hałas. Gdy jedna zaczyna swoje przestawienie, inne idą w jej ślady i robi się taki harmider, że oddalam się szybko z miną mówiącą “to nie ja” i nadzieją, że nikt nie zauważył, że zainicjowałam taki popis tej wspaniale zorganizowanej ptasiej grupy.
Przy wyjściu żegnają mnie czarne łabędzie, pelikany z nieproporcjonalnie wielkimi dziobami i wskakująca mi na ramię kolorowa papuga loreta, co tylko dodaje ekscentryczności temu parkowi osobliwości.
Piekne fotki 🙂
Bardzo dziękuję!